Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Przeglądam wasze profile na fb i zazdroszczę wam bardzo bycia w związku i dzieci. Marzy mi się już bardzo założenie rodziny. Nawet nie mam za bardzo gdzie kogoś poznać bo zaszyłam się w domu. Nie bawią mnie już imprezy. Dorobiłam się nawet fobii społecznej. Dzień za dniem ucieka mi przez palce. To moje dorosłe życie jest jakieś takie bez sensu i celu. Boli mnie serce jak wspominam sobie okres dorastania, pamiętniki, photobloga . Ile się wtedy działo. Żałuję, że nie skopiowałam sobie gdzieś moich wpisów.
Offline
hmm... wydaje się mi, chociaż ekspertem nie jestem, że siedząc w domu nie poznasz nikogo i nie założysz rodziny. czasami głupie wyjście na drinka z koleżanką może zaskoczyć, niby wydaje się banalne ale każdy w moich związków właśnie rozpoczynał się od takich banalnych wyjść. co do poczucia niemocy i bezradności, był podobny etap w moim życiu, na 100% pomogła mi psychoterapia i zmiana nastawienia.
nie chcę się mądrzyć ani nie uważam się ze znawcę tematu, ale analizując moje wcześniejsze postępowanie i to, jak myślałam, to często sama sobie stawiałam pewne ograniczenia i to 'zaszywanie się w domu' było po prostu takim tupnięciem nóżką - nie będę robić nic ze swoim życiem bo jest beznadziejnie i będzie więc po co się starać.
Offline
Harvey dziękuję za komentarz. Muszę koniecznie umówić się do psychologa bo moja niechęć do ludzi i stres związany z interakcją z nimi się pogłębia coraz bardziej. Tylko, że samo umówienie się i rozmowa będzie ogromnym stresem więc odwlekam to w czasie. Kiedyś zalał mnie sąsiad i kilka tygodni (!) zbierałam się, żeby iść mu o tym powiedzieć. Za każdym razem kiedy wychodziłam na klatkę schodową, serce zaczynało walić mi jak młot i coś mnie zatrzymywało. Próbowałam sobie tłumaczyć, że nic się nie dzieje, nikt mnie nie okrzyczy, właściciele są ubezpieczeni od zalania, muszę tylko iść i powiedzieć, że kapie woda. To tylko jeden z żałosnych przykładów mojego nieradzenia sobie w życiu.
24-go czerwca mam wrócić do pracy po ponad 3-miesięcznej przerwie i nie wyobrażam sobie tego szczerze mówiąc. Rozmawiam w pracy z setkami ludzi dziennie. Z rozmowy kwalifikacyjnej do innej pracy na bank bym uciekła w tym momencie więc muszę się ogarnąć do tego 24-go bo będzie źle.
Offline
Nie odwlekaj, to najlepsza decyzja jaką możesz podjąć. Na początku będzie może dziwnie, wiadomo. Ale rozkręcisz się i poczujesz się lżej. Taka psychoterapia to najlepsza inwestycja w siebie. Im dłużej czekasz, tym dajesz pożywkę dla negatywnych rzeczy w swoim życiu. Najpierw jeden krok, później drugi i tak dalej. Trzymam kciuki
Offline
Dzisiaj na 18 jestem umówiona z psychoterapeutą.
Offline
Strony: 1